sobota, 1 stycznia 2011

Z Moshi na Zanzibar

Poszukiwanie noclegu w Stone Town w szczycie sezonu nie nalezy do najlepszych pomyslow
Ostatnie cztery dni mielismy bardzo pracowite, przemiescilismy sie z Moshi autobusem do Dar er Salam a pozniej promem  na Zanzibar, gdzie desperacko poszukiwalismy noclegu na kolejne 2 tygdnie (pierwsze dwie noce zarezerwowalismy jeszcze w Moshi). Slowo desperacko nie jest przesadzone - nie mielismy pojecia, jaka ilosc ludzi uderza na a wyspe.




Z Moshi i Aruszy mozna przedostac sie na Zanzibar  co najmniej na trzy sposoby : samolotem (ale wtedy ominie Cie wplyniecie na wyspe promem i te emocje oczekiwania pierwszych jej zarysowan ), autobusem Dar Express, ktory odjezdza o 6.30 i pedzi jak szalony, zaliczajac przy tym pobliskie drzewa lub zdarza cudem na ostatni prom do Dar o 16.00. Trzecia opcja to inny autobus, ktory powinien odjezdzac o 7 ale odjezdza zawyczaj pozniej i jezdzie rownie szalenczo, choc mniej z nich zalicza drzewa i pobliskie wioski ale za to nie zdarzaja na ostatni prom i wtedy jako dodatkowa atrakcja pozostaje nocleg w najwiekszej tanzanskiej Metropolli Dar er Salam. Nie dokonca celowo wybralismy opcje trzecia, no w zasazie bardziej ona wybrala nas . Autobus Dar Express pomylilismy z Kilimandzaro Express. Bardzo czesto wybierany jest on przez lokalne osoby glownie ze wzgledu na dosc atrakcyjna cene (w szczycie swiatecznym 25 tys TSH co oznacza ok. 16$ ). Moglismy zatem 9 h obserwowac lokalnych ludzi klasy sredniej ale tez znosic uroki upalow bez klimatyzacji.

Za oknem obrazy zmienialy sie drastycznie, wioski stawaly sie co raz mniejsze i co raz biedniejsze. Narastaly przy tym  uczucia frustracji, poloczone ze smutkiem, wyzrutami sumienia. W pewnym momencie zaczelam sie zastaniawc po co takie wyjazdy, co w nich widze i co z nimi wnosze (hmm raczej wynosze) ? i ciagle powtarzajace sie w glowie pytanie dlaczego ?. Dlaczego miejsce o stosunkowo bogatych zasobach naturalnych i rozwinietej turystyce ciagle boryka sie z podstawowymi problemami zapewnienia wzglednego poziomu egzystencji swoim obywatelom. Problem oczywiscie jak wiadomo jest zlozony i czesto poruszany na spotkaniach w klimatyzowanych salach grupy G8, ktora nie umie sobie poradzic z tym od tak wielu lat. Choc wiadomo jak bardzo wszyscy staraja sie _ No wlasnie ! Przypomnial mi sie od razu Nelson, ktory jak zapewne wiekszosc Tanzanczykow pragnie wyemigrowac z kraju albo przy najmniej zeby natychmiast w Tanzanii nastaly zmiany . Problem w tym, ze zbyt malo jest chetnych do rozwiaywania tych problemow wewnetrznie. Wsrod ksztalcoych sie mlodych ludzi jest dosc niski poziom przywiazania do kraju ( no bo i do czego ) a jezeli ktos tylko wyjedzie na studia do juz nie wraca natomiast co gorsze jesli skonczy je w kraju to takzeemigruje i zazwyczaj nie wraca ! Jezeli rwaca to buduje wille i raczej ocicna sie od reszty . (Dobrze zapewne splycam i uogolniam). Kolejnym problem jest niska swiadomosc podatkowa i spore straty z tym zwiazane, korupcja (wiadomo znamy to ) i biznes jacy robia tu biali zarowno prowadzac wlasne hotele i biura podrozy jak i ten zwiazny z cal pomoc humanitarna. Ale to ni na teraz, z reszta co ja kolejna "biala " i tak nie zbawie Afryki - moge jedynie przeczytac kilka ksiazek na podobny temat zarowno lokalnych pisarzy jak i zagranicznych. Oczywiscie jak mozna domyslic sie tych zachodnich jest wiecej.  Zgromadzilismy szesc  dobrych tytulow na plaze, wszystkie traktujace o Afryce.

ZANZIBAR

Autobus z Moshi jak juz pisalam spoznil sie, A my nie - co oznacza, ze nie zdjelismy sniadania. Pod koniec drogi zaczelam marzyc o tym co zjem i choc nie mielismy jeszcze noclegu w Dar, o niczym innym nie moglam myslec. Wegetarianski Hamburger z frytkami i zielona salata z sosem winegrete ! Bosssze jak bardzo mialam na to ochote :)

Noclegiem nie martwilismy sie specjlanie i calkiem slusznie pozostawilismy system nerwowy nienaruszony.
W autobusie jechala jeszzce para Anglikow, ktorzy zaledwie poprzedniego dnia zarezerwowali nocleg w duzym i dosc budzetowym hotelu. Po prostu zabralismy sie z nimi a miejsca czekaly na nas. :).
W hotelu nie bylo tak zle szczegolnie jak na dosc przystepna cene na Tanzanskie warunki 38 tys TSH. Swoja droga zastanawiam sie jak oni gopspodaruja pieniedzmi z turystyki. Kurde w tak drogim i biednym kraju zarazem jeszzce nie bylismy (choc Tanzania, Kenya i Uganda, po zalozeniu Unii coraz lepiej sobie radza)

W Dar er Salam pamietam tylko knajpe Chef's Prize hehe oczywsicie zjadlam tam zajebistego hamburgera wegetarianskiego, frytki ociekajace ketchupem i salatke z sosem winegrete. Wojtus zadowolil sie pikantnym Spaghetti A rabiatta. Pospiesznie wrocilam do pokoju zeby dokonczyc mocno rozreklamowany ale nawet calkiem w porzadku kryminal MILennium. Akcja tak wciaga , ze 650 stron wiagnelam w 3 dni, podobne jak wczesniej Wojtek.

Przed punktem sprzedazy biletow na prom staly kolejki, bosze co tam sie dzialo, przepychanki, sprzedaz lewych biletow, prawdziwych z lewymi. Upal , chaos i gwar jak na gieldzie nowojorskiej. Udalo sie !, prom trafil sie nam prawie od razu, choc kolejne 45 minut stalimy w olbrzymiej kolejce, kompletnie zlani potem.

Akcja Milennium tak mnie wcignela, ze prawie przeoczylam wplyniecie do portu Zanzibar. Ale jednego nie da sie przeoczyc, turkusowa woda, ktora jak aureola okala wyspe. Niesamowite ! n porcie odprawa paszpotowa i wizowa, sprawdzanie szczepien. BOSZE ! na miedzynarodowym lotnisku KILImandzaro naprawde bylo kameralnie !

No iiwreszczie Zanzibar, piekny, klimatyczny z malymi waskimi  uliczkami i tysiacem turystow. W naszym hotelu okazalo sie , ze podobnie jak w dziesitce innych nie ma miejsc na noc sylwestorwa. KURDE spanikowalismy troche, podeszlam do sprawy metodycznie, wydrukowalam z internetu liste wszystkich hoteli i zaczelam dzwonic. Po 10 odmowach i fully booked, udalo sie Warere Guest House za 40 $ co oznacza dosc podstawow standard jak na te warunki, miesci sie w kategorii nizszy budget ! Mielsmy male obawy i jak sie okazalo pozniej calkiem niepotrzebnie :). Hotel jest calkiem stylowy, ktos wlozyl w niego kiedys  sporo pracy ;  stare afrykanskie meble, wszystko urzadzone bardzo gustownie i ze smakiem tyle, ze mocno zaniedbany .

Spedzilismy ogolnie na Zanzibarze, w miescie juz 4 dni - kurcze tu jest co robic. Koncerty lokalnej muzyki Tarab, mnostwo klimatycznych restauracji, kawiarenek. Pokazy filmow afrykanski ( dzis seans od 19-tej do pierwszej w nocy ). Targ nocny z pysznym jedzeniem (ryby z porannego polowu, banany pieczone na slono, pyszna kasawa). Nie udalo sie jedynie znalezc lokalnej gwiazdy duzego formatu, bembniarki Z NURTU TARAB ktorej bardzo lubie sluchac BI KIDUDE ! , choc przebywa teraz na wyspie i byla widziana na ulicach.
Ja wczoraj wyczytlaismy w karcie MENU , w knajpie Mercury - Zanzibar to takze miejsce narodzin Frediego Mercury.

Zanzibar jest muzulmanski i to slychac z glosnikow o pewnych godzinach i widac po niektorych kobietach, pokazujacych jedynie tajemnicze, czarne oczy spod szczelnego zamkniecia. Wiele jednak kobiet, tanzanek jest ubrana swiecko. Dlatego nie ma tu ciezkiej atmosfery i nikt nie przyglada sie krzywo rozebranemu bardziej cialu.

Dzis zroblismy ciekawa wyprawe na platancje przypraw, kurcze jak male dziecko znowu chlonelam wiedze. Galka muszkatolowa to pestka schowana w ocu podobnym do naszej brzoskiwini, kardamon, rosnie na krzaku na ziemi, cynamon to bardzo przecietnie wygladajace drzewo troche jak nasza lubaszka (ale odewana kora ma tak intensywny zapach jak piernik mocno cynamonowy). Gozdziki, wanilija, i pieprz, ktory jest tylko jednego rodzaju a 3 kolory, ktore znamy zaleza od spsobu oporzadzenia .... pona dto kakako, zamkniete w duzym, podluznym owocu i kawa Robusta, rosnaca na wielkim krzewie ... a prozniej pyszny obiad, choc niezykle pyszny (m.in. ryz z cynamonem, gozdzikami i pieprzem)

A od jutra w koncu wakacje - LABA Na plazy ! Znalezienie hotelu to takze dluzsza historia. :)
bedziemy na dwoch plazach ... a opowiem pozniej ... 


JESZZCE RAZ SZCzESCIA W NOWYM ROKU ! CI KTORZY RODZA ZEBY POMYSLNIE URODZILI :) moja Agatka jeszzce Zawadka
a reszta zeby pomyslnie donosila !
czyli Jas i Malgosia,i Martusia !
a inni zeby zaszli w koncu w ta ciaze :)

Asi zeby syn rosl na fajnego chlopa !,

a Piotrowi zeby w koncu wrocily tluste lata :) 
ale bez zbednych kalorii (on juz Wie o co chodzi )

a  Mamie, Ani i  Tacie duzo spokoju :)

i wzystkim duze buziaki i dziekuje za zyczenia urodzinowe na ktore jeszcze nie odpowiedzialam ....

zdjecia

http://picasaweb.google.com/zielinska.ewa28/20110101?authkey=Gv1sRgCPq1rKW5kOUO#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz